BERNTHSEN August
PODRĘCZNIK CHEMII ORGANICZNEJ
Przekład zbiorowy
Biblioteka przyrodnicza wszechświata
Warszawa 1902, [brak inf. o wyd.] Str. [2], II, IV, [3] 563, XXIX; format 16,5x24,5 cm
Przedmowa.
Przed: dawniejszym już czasem Zgłosiło się do mnie pięciu młodych chemików, których nazwiska są wypisane na karcie tytułowej tej książki, z oświadczeniem, że zbiorowemi siłami dokonali przekładu rozgłośnie znanego podręcznika Bernthsena z 6-go jego wydania i zapytaniem, czy nie zająłbym się wydrukowaniem tego tłumaczenia. Gdy zapomoga, przyznana przez Kasę ini. Mianowskiego, zapewniła wyjście książki, przystąpiliśmy do druku. Zanim jednak robota wyszła ze stanu przygotowań, autor oryginału zdążył wydać następne, siódme wydanie, w wielu miejscach zmienione, zwłaszcza, co dotycze drobnych, choć nieraz. bardzo ważnych szczegółów. To pociągnęło za sobą konieczność najpilniejszego porównania przekładu, niemal wyraz za wyrazem, z nowem, wydaniem, ponieważ zaś tłumacze przez ten czas rozproszyli się po świecie, a po części - zmienili rodzaj zajęcia, porównaniem owem zająć się musiałem sam jeden. Ta czynność, oraz sprowadzenie do jednostajności języka i słownictwa, stanowią mój udział w wydaniu Podręcznika chemii organicznej Bernthsena. Wspomniałem o słownictwie. We wszystkich naukach ścisłych stanowi ono u nas jedne z trudniejszych stron zadania. Chemia organiczna jest w tym względzie w położeniu o tyle cięższem, że w druku, od czasu wydania Wykładu chemii organicznej Schorlemmera (1874 r.), piśmiennictwo nasze nie zdobyło sobie ani jednego obszerniejszego dzieła w tym przedmiocie. Ponieważ w ciągu przeszło ćwierci stulecia całe działy tej nauki zostały stworzone, a liczba ciał odkrytych, zbadanych lub ‚uznanych z jakiegokolwiek powodu za ważne, wzrosła w sposób zdumiewający, przeto piszącemu o związkach organicznych wypada używać licznych setek wyrazów które dotychczas w druku przez nikogo nie były użyte w naszym języku. Jakkolwiek zaś większość bardzo znaczna terminów chemii organicznej, jako utworzona z wyrazów, z martwych zaczerpniętych języków, jest międzynarodowa, nie podobna jednak zapominać, że mowa nasza ma pewne wymagania co do użycia słów podobnych i prawidłowej ich nostryfikacyi, wymagania przez różnych pisarzy niejednakowo rozumiane i stosowane. Stąd trudność wzmożona, którą usiłowałem pomniejszyć o ile się to dało, wzorując się na języku chemicznym, jaki brzmiał niegdyś z katedr Szkoły Główitiej, a został przechowany głównie w piśmiennych i litograficznych notatkach słuchaczów. Druk naszego Podręcznika z rozmaitych powodów postępował bardzo powolnie i był już dość znacznie posunięty, kiedy skutkiem uchwał ankiety, przez Akademią Umiejętności w Krakowie w tym celu zwołanej, zostały zgładzone różnice pomiędzy t. zw. krakowskiem a warszawskiem słownictwem w chemii nieorganicznej. Niepodobna już było wtedy wprowadzić nowej ogólnopolskiej terminologii w tych zresztą niewielu razach, kiedyby o nią chodziło w podręczniku chemii organicznej, i nazwy ciał nieorganicznych pozostały w dawniejszej postaci warszawskiej. Podrzędne ich w tym razie znaczenie wątpię, żeby komukolwiek było przeszkodą w korzystaniu z tej książki.
Warszawa, w listopadzie 1901 r. / Bronisław Znatowicz.
TWARDA OPRAWA PÓŁSKÓREK Z EPOKI, GRZBIET Z WYPUKŁYMI ZWIEZAMI, TŁOCZENIAMI I ZŁOCENIAMI
Stan DB/ otarcia kraw. opr., b. nieliczne podkreślenia, piecz. i podpis własn. w kilku miejscach, podpis na obcięciach, drobne przybrudzenia opr.